Na uroczystość ślubną mojej Marysi czekałm kilka miesięcy i w końcu w sobotę mnie grypsko tak rozłożyło,że nie byłam wstanie ustać na nogach.Trzeba mieć pecha.Pozostał ślad karteczek jakie zrobiłam w ostatnim tygodniu przed ślubem.
To nie są wszystkie prace.Jak na końcu sie okazało to nie zrobiłam zdjęć prac z piątku no i oczywiście tych odemnie też nie zdążyłam zrobić zdjęć :-(
Wszystkie ślubne prace są przecudne, Danuś, zmieniłaś swój styl na duży plus ! Nie wiem o jakiej Marysi mówisz moja, ale warto nią być by takie cuda dostać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, bez buziaków, co by się nie zarazić ;)
A u ciebie jak zwykle same wspaniałości, oby tak dalej ; ) Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńŚliczności, pozdrawiam cieplutko i zdrówka życzę
OdpowiedzUsuń